poniedziałek, 7 lipca 2014

V Supermaraton Gór Stołowych - wstęp do relacji

Ukończyłam V Supermaraton Gór Stołowych!


Szczęśliwa - na mecie!
Mój czas to 7:39:16. Tym samym poprawiłam wynik sprzed roku, tj. średnie tempo biegu, co jest dla mnie podwójnym sukcesem, ponieważ w tym roku bieg był dłuższy i trudniejszy. Nowa 50 km trasa została uzupełniona o bardzo malowniczą i techniczną pętlę. Był to jeden z ciekawszych odcinków SuperMGS.

Byłam 18. w kategorii K30 i 29. w kategorii OPEN kobiet (na 66 kobiet, które dobiegły do mety). Zawody w limicie czasu, który wynosił 9 godz., ukończyły 403 osoby, na 463 które wystartowały.

Wrażenia? Było zdecydowanie cieplej niż rok temu i przez to pierwsze 28 km, do kiedy słońce świeciło pełną gębą, biegło mi się ciężej i na każdym bufecie rozkoszowałam się arbuzami i pomarańczami popijając je paroma kubkami wody! Niestety, dały o sobie też znać niedoleczone po poprzednich startach odciski na stopach i ostatnie parę kilometrów biegu bardzo mi doskwierały. Końcówka t uświadomiła mi, że jeszcze nie do końca się zregenerowałam po Sudeckiej Setce - tak ogólnie wysiłkowo, ponieważ nie bolały mnie mięśnie ani stawy, ale tego dnia, bym kolejnych 50 km nie pobiegła :) Choć, podejrzewam, że wszystko się rozgrywa w głowie i wiedząc, że kończę bieg na 50 km zaprogramowałam się, by pobiec nie mniej ni więcej plus mieć zapas sił na 3 km powrotu do Pasterki!

Zaskoczenia? Przez jednego z biegaczy zostałam rozpoznana po... różowych skarpetkach - zapamiętał je z Sudeckej Setki :) a przez innego - przez BLOGA i wpis o moich zeszłorocznych zmaganiach z MGS. Przez moje różowe wdzianko rozpoznała mnie też jedna z wolontariuszek, która dzielnie kibicowała swojemu tacie na Sudeckiej Setce, a w SuperMGS postanowiła się aktywnie zaangażować. Wszystkie te spotkania były bardzo miłe!

Innym z zaskoczeń jest błyskawiczna regeneracja. Dziś już tylko stopy i to nieznacznie dają znać o sobotnim biegu. Nastraja mnie to coraz pozytywniej i nakręca do układania planów biegowych na jesień 2014! Nieśmiało zaczynam myśleć o Krynicy... W górach biega się wyśmienicie!

Dziś, gdy zmęczenie opadło (i silne emocje z mety, gdy nie mogłam powstrzymać łez!) mogę powiedzieć, że bieg jest SUPER, a więc godny swojej nazwy! I chciałabym tam wrócić za rok!

Szczegółowa (foto)relacja niebawem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co Ty na to? Podziel się z nami!