piątek, 29 sierpnia 2014

UTMB 2014

Dziś o 17:30 startuje UTMB 2014, czyli The North Face Ultra-Trail du Mont Blanc. Jeden z trudniejszych biegów górskich na dystansie ultra, o długości 168 km i przewyższeniu 9600 m! UTMB jest jednym z pięciu biegów wchodzących w skład tego festiwalu biegowego organizowanego co roku w ostatnim tygodniu sierpnia wokół masywu Mont Blanc.

Pozostałe cztery biegi też wymagają nie lada biegowej wprawy, by się z nimi zmierzyć i zastanawia mnie, dlaczego są w Polsce tak mało znane. Jeśli o nich poczytacie, to zobaczycie, że to coś dla biegowych śmiałków, niesłusznie przyćmione wielką sławą UTMB. 

Są to:
CCC - Courmayeur-Champex-Chamonix - 100 km i 5950 m różnicy wzniesień
TDS - Sur les Traces des Ducs de Savoie - 119 km i 7250 m różnicy wzniesień
PTL - La petite trotte a Leon - 300 km i 24000 m różnicy wzniesień
OCC - Orsieres-Champex-Chamonix - 53 km i 3300 m różnicy wzniesień.

Jako, że UTMB jest jednak najbardziej rozpoznawalnym w Polsce biegiem z tej serii, to o nim dziś słów kilka. Tym bardziej, że startuje w nim mój biegowy mistrz Jarek (nr startowy 2624) i bardzo trzymam za niego kciuki! W sumie biegnie 50 Polaków (w tym tylko trzy biegaczki!) Każdemu z nich życzę co najmniej dobrej zabawy.

A jest gdzie się bawić - oto trasa UTMB w całej okazałości:

źródło: www.ultratrailmb.com

A tak wygląda jej profil i rozmieszczenie punktów żywieniowych. Organizatorzy piszą, że jest to bieg, w którym trzeba być jedzeniowo samowystarczalnym, ponieważ bufetów tych nie ma zbyt wiele.



źródło: j.w.
Moją relację z tego biegu będziecie mieli okazję - mam nadzieję - przeczytać w ciągu następnych kilku lat, a tymczasem śledźcie uważnie portale biegowe, ponieważ po weekendzie na pewno pojawią się wspomnienia z tego startu, przygotowane przez zawodników.

A dla tych z Was/nas, którzy planują start za rok czy dwa, informacja o warunkach udziału. To jest bieg, przed którym nie wystarczy wpisać w kalendarzu datę zapisów i wypełnić formularz rejestracyjny. Przygotowania należy rozpocząć wcześniej i wziąć udział w tzw. biegach kwalifikacyjnych. Co to oznacza? Otóż, warunkiem zapisania się na UTMB na 2015 r. jest zgromadzenie 8 punktów w okresie pomiędzy 01/01/2013 a 31/12/2014 (w maksymalnie trzech startach). Organizatorzy UTMB podają listę biegów, w których te punkty można zdobyć. Lista dostępna jest pod tym adresem. Co ważne - kryteria te mają ulec zmianie od 2017 r., a konkrety zostaną podane w lutym 2015 r.
  
Wybiegałeś te 8 punktów i co dalej? To niestety wcale nie oznacza, że Twoje nazwisko znajdzie się na liście startowej, a po biegu będziesz wcinał bagietkę z camembertem... Z uwagi na ogromną liczbę chętnych organizatorzy wprowadzili prerejestrację, co oznacza, że po otwarciu zapisów zgłaszają się wszyscy (wypełniając internetowy formularz i wpłacając 50 euro), a następnie zgłoszenia są weryfikowane i odbywa się losowanie. Niewylosowani korzystają w kolejnej edycji z następujących przywilejów: ci, którzy byli prawidłowo zapisani w dwóch poprzednich latach, ale nie zostali wylosowani mają pierwszeństwo i trafiają na listę startową; natomiast ci, którzy byli prawidłowo zapisani rok wcześniej, ale nie zostali wylosowani, dostają priorytet w losowaniu polegający na dwukrotnym zwiększeniu ich szansy (czyli tak jakby ich numer w ogólnej puli był zdublowany, co zwiększa ich szansę na wylosowanie). Prerejestrację wprowadzono po 2008 r., kiedy to zapisy na UTMB zakończyły się po 8 minutach! Coś Wam to przypomina? Pomogę Wam - tyle trwały tegoroczne zapisy na Bieg Rzeźnika...

Prerejestracja na 2015 r. zostanie otwarta 17 grudnia 2014 r. i potrwa do 6 stycznia 2015 r.

Jeszcze jedna ciekawostka - można się zapisać grupowo (min. 2 osoby max. 12). Na czym to polega - a no na tym, że albo wylosują wszystkich z grupy albo nikogo. Czyli jeśli zamierzacie wystartować z ukochanym/ukochaną/swoją startową papużką nierozłączką to nie ma obaw, że zostanie wylosowany tylko jeden z Was.

Z ciekawostek statystycznych - stosunek udziału biegaczek do biegaczy w UTMB wynosi: 8,14% do 91,86% na korzyść panów... Dobra wiadomość z tej smutnej relacji jest taka, że biegaczki mają większe szanse zabłysnąć i powalczyć o wysokie miejsca w kategorii kobiet.

Jeśli chcecie o biegu wiedzieć więcej to dajcie znać, co Was szczególnie interesuje, a postaramy się odpowiedzieć.

Tymczasem trzymamy kciuki!
Ania

wtorek, 26 sierpnia 2014

Aktywna Trójka - nowe informacje

Na początku sierpnia pisałam o świetnej akcji zainicjowanej przez gminy Komorniki, Mosina, Stęszew i Puszczykowo "Aktywna Trójka", więcej TUTAJ. W związku z faktem, że jestem dużą fanką narciarstwa biegowego nasunęło mi się kilka wątpliwości, o które zapytałam Panią Podinspektor ds.Gminnego Centrum Informacji w Biurze Promocji i Komunikacji Społecznej w Mosinie.

Pytałam o to czy wprowadzona zostanie zmiana w § 1 Zarządzenia nr 10 Dyrektora Wielkopolskiego Parku Narodowego (http://www.wielkopolskipn.pl/obrazy/file/Zarzadzenienr10.pdf) zgodnie z brzmieniem którego § 1 "Park może być zwiedzany w ciągu całego roku od wschodu do zachodu słońca", co wyklucza korzystanie z uroków WPNu u osób pracujących zawodowo od poniedziałku do piątku. 

Pytałam również o to, czy trasy biegowe będą w jakiś sposób przygotowywane, mianowicie czy będą ratrakowane (styl łyżwowy) bądź czy będzie założony ślad (styl klasyczny)?



Mam dla Was dwie wiadomości. Jedną dobrą drugą złą. Od której zacząć?

Od złej. Niestety po zmroku nie będzie można korzystać z Parku. Osobom pracującym od 8:00 do 16:00 nie będzie dane pobiegać po Parku od poniedziałku do piątku. Poruszanie się po WPNie po zmroku nadal będzie zagrożone nałożeniem grzywny. Zatem pozostanie nam szaleć na biegówkach w weekendy.

Dobra informacja jest taka, że jak pisze Pani Podinspektor "Planujemy przygotowywać trasy biegowe do jazdy stylem klasycznym. Jesteśmy na etapie składania wniosków o dofinansowanie na zakup wyciskarki do śladów. Jeśli pogoda dopisze i będą spore opady śniegu będziemy się starali w przyszłości organizować nawet może i zawody. Prowadzimy już pierwsze rozmowy w temacie."

Moim zdaniem brzmi nieźle! Co sądzicie?
Ola

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Wakacyjny start!

W tym tygodniu na blogu będzie się działo... nic! Jesteśmy na wakacjach, a jak wakacje to na całego - detoks od cywilizacji, szczególnie tej cyfrowej.

Ale, ale - biegacz nie byłby biegaczem, a biegaczka biegaczką, gdyby na urlopie nie potruchtała sobie choć trochę i nie pouprawiała innego sportu. Poniżej przedstawiam Wam parę informacji o naszym najbliższym starcie - wakacyjnym!

Trasa - setki kilometrów rajdu przygodowego: przeprwawa z PKP, rower, żagle i oczywiście bieganie.

Różnica wzniesień - maksymalna. Planujemy same wzniosłe nastroje, z przerwami tylko na sen!

Bufety - czasem dużo i wszędzie, a czasem takie pustkowie, że dobrze mieć Sprawdzone Smakołyki w zanadrzu! Poza tym kuchnia regionalna, ale w zestawie obowiązkowym każdej startującej jest kawiarka, by nim obeschnie poranna rosa i opadną mgły na trasie, obudzić się do aktywnego dnia.

Limit czasu -  10 dni.

Profil trasy:

Do przeczytania za tydzień!

środa, 13 sierpnia 2014

Makaron z tuńczykiem w sosie pomidorowym - czyli obiad w 8 minut

Macie już pomysł na jutrzejszy obiad? Może makaron w 8 minut?

Składniki (dla 2 osób)

  • 1 puszka pokrojonych pomidorów w puszce;
  • 1 puszka tuńczyka (w sosie własnym albo w oleju);
  • pół paczki makaronu pełnoziarnistego
  • dwa średnie ząbki czosnku
  • pół średniej cebuli
  • łyżka stołowa ziół prowansalskich
  • łyżka oliwy z oliwek
  • ser (może być oczywiście parmezan ale może też być inny dający się utrzeć żółty ser)
  • gałązka świeżych ziół do dekoracji

Przygotowanie

  1. Wrzucamy makaron do gorącej, wcześniej osolonej wody i w czasie kiedy się gotuje przygotowujemy sos. Mój ulubiony makaron gotuje się 8 minut, stąd mam tylko tyle czasu na przygotowanie sosu ;)
  2. Rozgrzewamy patelnię. Jeśli korzystamy z tuńczyka w oliwie odsączamy delikatnie tuńczyka, tak by zostało trochę oleju na którym podsmażamy tuńczyka i drobno posiekaną cebulę i czosnek. Czekamy aż cebula zmięknie. Uwaga, by nie przypalić czosnku! Jeśli korzystamy z tuńczyka w sosie własnym - odsączamy go z sosu, rozgrzewamy na patelni łyżkę oliwy, i postępujemy jak wyżej.
  3. Dodajemy puszkę pomidorów i zioła prowansalskie. Czekamy aż wszystko się zagotuje.

Serwowanie 

Osobiście preferuje odsączyć makaron na durszlaku i połączyć go jeszcze na patelni z sosem. Rozłożyć obklejony sosem makaron na talerze i posypać startym serem i udekorować świeżą pietruszką.

Smacznego!

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Jak na spowiedzi

Wiele kobiet, które biega, bez względu na to czy amatorsko czy profesjonalnie, dowiadując się, że są w ciąży, zadaje sobie bardzo ważne pytanie "czy można biegać w ciąży?". Niestety NIE MA jednej właściwej, dostosowanej do każdej z nas uniwersalnej odpowiedzi.

W sieci znajdziecie wiele ciekawych artykułów na temat biegania w ciąży, zarówno polsko, jak i obcojęzycznych. Nie chciałabym ich powielać.

Najważniejszym wnioskiem, płynącym z każdego z nich jest by naszą aktywność fizyczną ZAWSZE konsultować z lekarzem prowadzącym, słuchać własnego ciała i w razie jakichkolwiek niepokojących sygnałów zaprzestać treningu i udać się do lekarza.

U mnie wszystko do tej pory układa się wzorowo, dlatego pozwalam sobie na treningi biegowe.

Staram się biegać maksymalnie 3 razy w tygodniu dystanse nie dłuższe niż 10 km. Tempo, w którym je pokonuje waha się od 5:45-6:15 min/km, czyli w sposób znaczący odbiega od zazwyczaj osiąganych przeze mnie prędkości. Nie biegam szybciej, choć nie stanowiłoby to dla mnie problemu (nie mam jeszcze zbyt dużego brzucha), bo uwagi mamy, babci, koleżanki czy nawet przypadkowo napotkanych "życzliwych" osób wprowadzają u mnie niepokój. Na mnie teksty "zastanów się co jest dla ciebie ważniejsze - dziecko czy bieganie" działają destrukcyjnie. Niby wiem, że osoby, które to mówią nigdy nie przebiegły nawet 5 km, nie przeczytały choć jednego opracowania na temat ruchu w ciąży, a swoje poglądy opierają o... no właśnie o co?

Staram się nie przejmować tymi uwagami, bo groziłoby to dłuższym pobytem w psychiatryku. Nie zależy mi też na tym by komukolwiek cokolwiek udowadniać. Biegam, chodzę na aerobik i jeżdżę na rowerze, bo sprawia mi to frajdę, pozwala zachować sprawność fizyczną i równowagę psychiczną. Mamo, babciu i Wy wszyscy którzy "życzliwie" doradzacie, a raczej odradzacie - możecie mi wierzyć albo nie - gdybym poczuła się gorzej z pewnością wybrałabym dobro dziecka, nie wyjście na trening.

Na szczęście mam wsparcie w mężu (bardzo dużo i dobrze biegającym), który znając mnie jak nikt inny na świecie co rusz wyszukuje mi takie motywacyjne perełki, którymi teraz ja będę się z Wami drogie BIEGACZKI dzieliła...

Ola

czwartek, 7 sierpnia 2014

Sałata wymiata!

Dawno nie było wpisu z Kuchni Biegacza, a tymczasem sezon na warzywa w pełni, więc napiszę Wam o tym, że sałata wymiata! U mnie wymiatała wczoraj. Wszystko zaczęło się od tego, że znudził mi się repertuar kulinarny Wars'u. A będąc w podróży służbowej miałam do wyboru Wars właśnie lub insze fast foody na Dworcu Centralnym. Wzorem najlepszych restauracji warsowe menu nie pęka w szwach i wystarczy parę wizyt w tym przybytku, by kartę dań znać na pamięć. Ale, wzorem najlepszych restauracji, już mistrzami świata zdrowej i świeżej kuchni to oni nie są...

Zaspokoiwszy chwilowo głód czekoladowym muffinem wracałam pociągiem do domu i marzyłam o sałacie! Bo sałata wymiata! Idealna przed treningiem, by uzupełnić zapas kalorii i równie rewelacyjna - bo odżywcza - po wysiłku. Łatwo można modyfikować składniki dodając więcej białka czy węglowodanów - w zależności właśnie od tego, kiedy ją jemy.

Moja dzisiejsza propozycja to:

Sałata przedtreningowa

Składniki (ilości dobierzcie sami, w zależności od preferowanej porcji):
  • sałata (lodowa, masłowa, roszponka, rukola)
  • cukinia
  • kiełki (jakiekolwiek, byle smaczne i jadalne!)
  • tofu
  • pestki dyni
  • cebula (biała lub czerwona)
  • awokado
  • pomidory
  • kukurydza z puszki
  • sos: oliwa+ocet balsamiczny+sól+pieprz+czosnek (jeśli lubisz)+opcjonalnie zioła

Na dnie miski mieszam składniki sosu; dodaję pokrojoną w piórka cebulę, porwane liście sałaty, pokrojone awokado, kukurydzę i pomidory oraz kiełki.


 Cukinii nie obieram - pod skórką jest najwięcej witamin - kroję ją w cienkie plastry i griluję na patelni do grilowania.


To samo robię z tofu - kroję i griluję.


Na końcu na patelni (już nie do grilowania) prażę pestki dyni i łączę wszystko w misce. Mieszam i voila - gotowe!

Energii wystarczy Wam spokojnie na godzinny trening. Zaletą takiego dania jest właśnie to, że nie trzeba czekać 2-3 godzin, by zacząć się ruszać.

A jeśli zostało Wam co nieco w misce to bardzo łatwo przerobić sałatę na:
Sałatę potreningową - wystarczy dodać ugotowane na twardo jajko, czerwoną fasolę z puszki, tuńczyka lub w wersji dla mięsożernych - grilowanego kurczaka. I gotowe!

Obie wersje można wzbogacać o kolejne dodatki: owoce granatu, różne rodzaje tartego żółtego sera, mozarellę, gruszkę, winogrona - eksperymentujcie z tym, co lubicie. Polecam jednak nie mieszać wszystkiego na raz, bo ten sałatowy misz-masz smakuje najlepiej, gdy jest w nim tylko parę składników. Za to można codziennie miksować inne i w ten sposób danie długo się nie znudzi!

Wybaczcie brak zdjęcia, ale byłam tak głodna, że gdy sałatka była gotowa wszystko inne przestało dla mnie istnieć i w chwilę z blogerki biegaczki zamieniłam się w żarłoka!

Smacznego!
Ania


wtorek, 5 sierpnia 2014

Nowe trasy biegowe w Wielkopolskim Parku Narodowym



W lipcu 2014 roku wystartował w mojej ocenie fantastyczny projekt o nazwie „Aktywna trójka”. Z inicjatywy Gmin Mosina, Komorniki, Puszczykowo i Stęszew wytyczono na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego około 55 kilometrów tras przeznaczonych do biegania oraz aktywnego spędzania czasu na nartach biegowych czy przy użyciu kijków nordic walking.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

3, 2, 1... START!

Nie ma dłużej na co czekać. Specami od IT i photoshop’a nie jesteśmy, a „admin” brzmi dla nas co najmniej jak Wiedźmin i na pewno nie kojarzy się z bieganiem. Mimo potyczek z bloggerem, te ponad trzy miesiące blogowania do szuflady (do pliku?) dały nam pewność – chcemy to robić dalej, z większym rozmachem, zasięgiem i nieustającym entuzjazmem.

Dlatego dziś oficjalnie bloga inaugurujemy!

sobota, 2 sierpnia 2014

Pogoń za wilkiem – czyli jak ciężarówka została pacemakerem



Kiedy zapisywałam się na Pogoń za wilkiem, bieg rozgrywany w Wielkopolskim Parku Narodowym, o którym szerzej pisałyśmy TUTAJ, nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Informacja o Fasoli trochę zbiła mnie z tropu. Musiałam w jednej chwili przewartościować pewne elementy mojego poukładanego już życia (biegowego i niebiegowego). Nie chciałam bowiem zrobić krzywdy sobie czy Fasoli. Chyba przede wszystkim Fasoli. Czyli bieganie na 100% możliwości zdecydowanie odpadało. Trochę mi było przykro, bo chciałam pobiec tę dziesiątkę w okolicy 45 minut. Ale jak to mówią - są rzeczy ważne i ważniejsze...
foto J. Troszczyński
Wątpliwości dotyczące startu zbiegły się w czasie z imieninami mojego teścia, który powoli zaczął łapać biegowego bakcyla, jednak nie biegł jeszcze w zorganizowanej imprezie. Idealny prezent dla taty – pakiet startowy (oczywiście po konsultacji z solenizantem).

piątek, 1 sierpnia 2014

Powrót do treningów

Podziwiam twórców planów wieloletnich! Takiej pięciolatki na ten przykład. Bo ja myślę i myślę, i wymyślić nie mogę jak tu treningowo zagospodarować najbliższe 4 tygodnie do II Letniego Biegu Piastów, w którym biorę udział. Nie mówiąc już o następujących potem kolejnych 6 tygodniach do Maratonu Poznańskiego. Jeszcze parę dni temu miałam ambitne plany, by teraz kiedy nie startuję co dwa tygodnie, wycisnąć treningowo z tych dni ile się da! A tymczasem... bez planu ani rusz. No może nie tak do końca, ale mało progresywne to ruszanie wtedy. Tym bardziej w tak upalne dni, kiedy ciężko idą mi intensywniejsze treningi.

źródło: flickr.com
Obiecywałam sobie (i nadal obiecuję ilekroć czytam o tym) popracować w końcu nad mięśniami grzbietu i brzucha, a początek miesiąca jest dobrym momentem, by taki plan wcielić w życie. Do półmaratonu w Jakuszycach na większe efekty nie ma co liczyć, ale 12 tygodni do maratonu w Poznaniu to już jest cel!