wtorek, 22 lipca 2014

Spaleni słońcem, czyli bieg Badwater

Wiem - tytuł tego posta mógłby mi posłużyć do zrelacjonowania II Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich. Zanim jednak opiszę, jak tam było gorąco, jak słońce paliło mocniej niż to sobie Michałkow kręcąc swój film mógł wyobrazić, przypomnę Wam, że właśnie trwa morderczy bieg Badwater.

Bieg, na dystansie 135 mil, czyli 217 km, o którym piszą, że jest najbardziej wymagającym i ekstremalnym biegiem na naszej planecie. Do niedawna rozgrywany w Dolinie Śmierci.
Tegoroczna 37-edycja startuje w Lone Pine, CA jednak z powodu wprowadzonego przez władze parku w tym roku zakazu organizowania imprez lekkoatletycznych na terenie Death Valley National Park, nie przebiega przez tę sławną dolinę. Jeśli jesteście ciekawi dlaczego to miejsce jest tak znane i jaką ma reputację - odsyłam do książki "Urodzeni biegacze"

Przewyższenie tegorocznej trasy wynosi 17000 stóp, czyli 5181 m, w tym dwa dramatyczne (jak piszą organizatorzy) podbiegi w górach Sierra Nevada oraz 15-milowy trekking po błotnistej drodze do opuszczonego miasta duchów. Na polskich ultramaratończykach, którzy startowali w Biegu 7 Szczytów nie robi to pewnie wielkiego wrażenia. Jeśli jednak wyobrażą sobie, że upał w trakcie tego biegu jest z pewnością większy niż to czego doświadczyli parę dni temu, to może docenią śmiałków, którzy wczoraj wystartowali. Zawody rozpoczęły się w 21 lipca (poniedziałek) i potrwają do jutra - 23 lipca (środa).

Trasa biegu i jej profil:

źródło: http://www.badwater.com/route/index.html
 Piszę o tym biegu, ponieważ w tegorocznej edycji bierze udział aż trzech Polaków:
Zbigniew Malinowski z Kołobrzegu
Dariusz Jacek Łabudzki z Sandomierza
Dariusz Strychalski z Łap

Dariusz Strychalski startuje po raz drugi - niektórzy z Was może pamiętają, że mierzył się z tą trasą już rok temu, ale właśnie z powodu upałów jej nie ukończył. Jest to zawodnik o bardzo poruszającej historii biegowej, więc zachęcam do poczytania o nim.

Zgodnie z informacjami ze strony biegu, gdzie można śledzić poszczególne punkty kontrolne, wynika, że 22 lipca, przed północą czasu polskiego, dwaj pierwsi panowie przekroczyli 91 milę, a Dariusz, który startował w późniejszej turze, po 21 godz. biegu był na 75 mili [i tuż po północy dotarł również do 91 mili - właśnie sprawdziłam!]. Postępy biegu możecie śledzić tutaj. Ale ostrzegam Was lojalnie, że nie pójdziecie wtedy spać - takie to jest pasjonujące. Wiem, co piszę, ponieważ właśnie parę dni temu na bieżąco monitorowałam zawodników trasy B7S i było to dla mnie tak emocjonujące, że o zmrużeniu oka nie było mowy. Dodam, że wybrani zawodnicy B7S mieli czipy z geolokacją, co pozwalało w zasadzie towarzyszyć im na trasie w czasie rzeczywistym. Sama się nie spodziewałam, że to będzie takie wciągające! Na stronie biegu dostępne są już również zdjęcia z poszczególnych odcinków trasy. Od samego oglądania robi się gorąco!

Moją faworytką wśród kobiet jest Lorie Alexander z Kanady. Zgadnijcie dlaczego :)
źródło: wyborcza.pl
Dlaczego tegoroczny bieg Badwater jest moim zdaniem taki szczególny? Dlatego, że możemy być dumni - Polacy są trzecią nacją pod względem ilości startujących zawodników. I o ile nie dziwi, ani (mnie osobiście) nie powala fakt, że biegnie 55 Amerykanów (to wręcz mało zważywszy liczebność tego kraju i popularność biegów ultra!), 4 Meksykanów (dla nich to jak dla nas wyjazd do Czech) to już trzyosobowa reprezentacja z Polski jest powodem do dumy! Prócz nas tylko Australijczycy i Francuzi mogą się poszczycić tyloma reprezentantami. Mnie biegowa radość rozpiera, gdy patrzę na te statystyki. Tym bardziej, jeśli zapoznacie się z wymaganiami jakie stawiane są zawodnikom, by mogli wziąć udział w biegu. Trzeba mieć własny support - nie ma bufetów, lekarzy, itp. na trasie, trzeba posiadać zarejestrowany w USA samochód. Koszy na jedną osobę z drużyny każdego zawodnika szacowane są na ponad 10.000$!!!

Z innych ciekawostek statystycznych: średnia wieku to 45 lat - najmłodszy zawodnik ma 24 lata, a najstarszy 69; biegnie 19 zawodniczek i 79 zawodników; 54 młodzików i 43 weteranów, ale nie wiem, gdzie leży granica pomiędzy tymi kategoriami :)

Więcej tego typu informacji jak i np. szczegółowe dane dot. tempa biegu zawodników, aktualnej pozycji, godzin dotarcia do punktów kontrolnych, itp. możecie znaleźć na stronie biegu (po kliknięciu na nazwisko zawodnika): o, tutaj!

To naprawdę ciekawy bieg, więc zachęconych moim opisem odsyłam na stronę organizatora - znajdziecie tam całą masę różnorakich informacji o tym wydarzeniu.

Dla chętnych, którzy chcieliby wystartować za rok - przedsmak trasy:


Tym, którzy zamierzają tam kiedyś pobiec mówię... do zobaczenia! a pozostałym - dobranoc!
[Ania]

1 komentarz:

  1. Szukałem miejsca, gdzie mogę się wyszaleć z nieznajomymi w dobrej atmosferze. Dlatego wybrałem Armageddon Challenge i jestem bardzo usatysfakcjonowany!

    OdpowiedzUsuń

Co Ty na to? Podziel się z nami!