czyli nie tak krótka historia o tym jak w 4 tygodnie można dojść z płaskich 10 kilometrów przebiegniętych po 4:40 min/km z wywieszonym jęzorem i tętnem pod 85% HRmax do 23 kilometrowego crossu po 4:10 min/km.
zdjęcie zaczerpnięte ze strony forestrun.pl |
Po pierwsze - trzeba zrobić jakąś bazę do solidniejszego treningu.
Rozsądek i doświadczenie podpowiadały, że najlepiej byłoby
wybrać się na tygodniowy trekking w Alpy albo przebiegać luźno
dwa tygodnie poświęcając codziennie na to co najmniej godzinę.
Jednak w tym roku plany urlopowe były takie, że 8 dni spędziłem pedałując przez kraj naszych wschodnich sąsiadów. Jak się
okazało 600 km na siodełku rowerowym w zupełności wystarcza do
tego by zbudować porządną bazę do mocnego treningu.
Po drugie - trzeba mocno przebiegać kolejny okres.
Po drugie - trzeba mocno przebiegać kolejny okres.
W szczegółach wyglądało to następująco:
Tydzień I, 25 – 31 sierpnia.
1h 10 min na ergometrze wioślarskim w dwóch podejściach, raczej
mocno bo na 80% HRmax. Dlaczego ergometr ? Nogi i serce to z
pewnością najistotniejsze przy bieganiu mięśnie ale brzuch, plecy
i ramiona też odgrywają swoją niemałą rolę. Jeden porządny
trening rowerowy i trochę człapania. Łącznie biegu 45 km,
łącznie treningu 8 h 40 min.
Tydzień II, 1 – 7 września
Zaczyna się porządna robota.
- Poniedziałek z ranna lekkie rozbieganie (7 km) a wieczorem 12 km ze średnią 80% HRmax, w tym siła - 5 x 300 m PB i cztery przebieżki po 500 m w tempie 4 min/km.
- Wtorek II zakres – 10 km po 4:20 min/km.
- Środa rest.
- Czwartek 10 km w tym 2 x 600 m i 1 x 1000 m w trupa (tempo wychodziło po jakieś 3:20 min/km).
- Piątek 13,5 km w tym 5 x 300 m PB i 4 x 500 m całkiem szybko.
- Sobota 20 km po 4:38 min/km – jeden z kluczowych treningów, zmęczone nogi poprzednimi treningami więc przy braku świeżości po 30 min zrobiłem 2 x 20 min solidnego biegu (tempo podczas tych odcinków to jakieś 4:15 min/km).
- Niedziela rest, czyli 6 km rozbiegania i 10 min na ergometrze. Łącznie 78,5 km.
Tydzień III, 8 – 14 września
- Poniedziałek 0 km– niedzielny rest nie przyniósł zamierzonego efektu, więc trzeba zrestować kolejny dzień.
- Wtorek rano i popołudniu po 45 min na rowerze, wieczorem 14,5 km ciągłego po 4:18 min/km – pierwsza oznaka, że trening oddaje, serce pompuje jak trzeba i jest się z czego wybijać.
- Środa kolejne dwa 45 minutowe rozjeżdżenia na rowerze a wieczorem 14 km, w tym 5 x 300 m PB i 3 x 800 m szybkiego biegu.
- Czwartek – zaczęło boleć tu i ówdzie więc rest.
- Piątek – nadal boli, więc kolejny rest.
- Sobota – dosyć restu, 13,5 km rozbiegania po 4:40 a zaraz po tym 5 km wokół Rusałki na maxa wyszło po 3:45 min/km. W ramach promowania poznańskiego maratonu wpadł nad Rusałkę Paweł Czapiewski - rekordzista polski na 800 m, który aktualnie wraca do biegania i zamierza przebiec pierwszy w życiu maraton. Zaproponował Poznaniakom by zrobić wspólny akcent treningowy – czyli 5 km wokół Rusałki. Skorzystałem z okazji i przebiegłem przed Pawłem pierwsze 800 m :) , potem było gorzej i Czapi skończył okrążenie wokół jeziora jakieś 30 sekund przede mną.
- Niedziela – kolejny akcent, czyli III Bieg Libra Biegaj z Nami, znów pod domem i 8 km po 3:57 min/km i czwarte miejsce w generalce. Łącznie 55 km i 66 km roweru.
Tydzień IV, 15 – 20 września
- Poniedziałek – 9 km rozbiegania.
- Wtorek - siła czyli 8 km, 550 m w górę, przy okazji wizyty w Jeleniej Górze skoczyłem w Sokoły by zrobić parę solidnych podbiegów.
- Środa – rest.
- Czwartek – siła, 10 km w tym 4 x 300 m PB.
- Sobota – start w Forest Run.
Uwagi ogólne do treningu.
Wszystkie treningi poza tym z podbiegami były biegane w terenie,
próbując tak dobierać ścieżki by nie było lekko. Skoro docelowy
bieg ma się odbyć po trasie gdzie na każde 10 km przypada 100 m
podbiegów, a podłoże nie zawsze jest twarde i przyczepne. W związku
z czym trening na asfalcie pod ten konkretny bieg nie dość, że
niezdrowy to jeszcze kompletnie nieprzydatny. Oczywiście 20 km
przebiegnięte po lesie w Wielkopolsce to nie to samo co wbieg na
Kasprowy i zbieg do Kuźnic ale z pewnością serce nieco szybciej
bije gdy biegniemy w tempie 5 min/km po leśnej ścieżce a niżeli
gdy biegniemy w tym samym tempie po asfaltowej drodze.
zdjęcie zaczerpnięte ze strony forestrun.pl |
Jeżeli idzie o siłę, którą robiłem w formie podbiegów to ja
zdecydowanie preferuję bieżnie w siłowni. Wiem, że nie wszyscy
lubią przebierać w miejscu niczym chomik na kołowrotku ale ja
przynajmniej nie posiadam blisko domu 300 m odcinka z
dziesięciostopniowym nachyleniem. Do tego dochodzi element, który
nazywam pędem bieżni. Polega to na tym, że jak zaczynam na bieżni
4 lub 5 podbieg i ustawiam na nim tą samą prędkość jak przy
pierwszym czy drugim podbiegu, czyli 15 km/h, to wiem, że jak już
będę po 150 m i ledwo będę dyszał, to dopóki nie przebiegnę
tych wirtualnych 300 m, dopóty nie zwolnię bo zwyczajnie nie będę
mieć siły na majstrowanie przy przyciskach. W terenie przy
podbiegach na dużym zmęczeniu, nie raz głowa była górą i na
końcu zwalniałem – a bodziec mięśniowy nie był już tak
dotkliwy.
Rest – przy dwóch tygodniach, w których każdy trening to
niemalże akcent to naprawdę istotne by się wysypiać i dobrze
najadać.
Zapomniałem napisać – w opisane powyżej tygodnie normalnie pracowałem po 8-10 godzin dziennie.
Po trzecie - trzeba mądrze przebiec ten docelowy start.
Na powyższe składa się sporo elementów. Moim zdaniem jedną z najważniejszych kwestii jest znajomość trasy. Oczywiście po raz kolejny powtórzę, że bieg po lesie w WPN to nie to samo co jakiekolwiek bieg górski ale i tu znajomość trasy jest istotna. W połączeniu z dobrze dobranym tempem podczas pierwszych 5 km (średnio jakieś 10 sekund wolniej od docelowego tempa), sporą ilością motywacji, daje pozytywny i satysfakcjonujący efekt.
Efekt – 23 km po super ścieżkach, po 4:10 min/km przy 250 m
podbiegu. Dużo satysfakcji z krótkiego aczkolwiek intensywnego
treningu i z mądrze przebiegniętego biegu, który w efekcie dał czas 1:35:47 i trzecie miejsce w generalce.
Zapomniałem napisać – w opisane powyżej tygodnie normalnie pracowałem po 8-10 godzin dziennie.
Po trzecie - trzeba mądrze przebiec ten docelowy start.
Na powyższe składa się sporo elementów. Moim zdaniem jedną z najważniejszych kwestii jest znajomość trasy. Oczywiście po raz kolejny powtórzę, że bieg po lesie w WPN to nie to samo co jakiekolwiek bieg górski ale i tu znajomość trasy jest istotna. W połączeniu z dobrze dobranym tempem podczas pierwszych 5 km (średnio jakieś 10 sekund wolniej od docelowego tempa), sporą ilością motywacji, daje pozytywny i satysfakcjonujący efekt.
zdjęcie zaczerpnięte ze strony forestrun.pl |
Mateusz
Raz jeszcze gratulacje! Podziwiam za te determinację treningowa! I super, ze się zgodziłes na ten gościnny wpis :)
OdpowiedzUsuń