środa, 3 września 2014

II Letni Bieg Piastów

O mały włos, a II Letni Bieg Piastów, który odbył się 30 sierpnia w Jakuszycach, nie sprostałby swojej nazwie. W sobotę w czasie biegu mieliśmy jeszcze letnią pogodę, ale już koncert czeskiej rockowej kapeli i losowanie nagród odbyły się w ulewnym deszczu. Taka zapowiedź zbliżającej się jesieni.
Gotowi do startu.
Kolejny bieg górski za mną i paradoksalnie mimo najkrótszego dystansu najbardziej mnie wymęczył. Trasę pokonałam w 2:10 i cieszyłam się, że to już koniec.

Ostry finisz - pędziłam do mety :)
Długie podbiegi o małym nachyleniu nie są tym, co w górskim bieganiu lubię najbardziej. I jest to dla mnie zdecydowanie za krótka trasa, by się rozkręcić. Nie potrafię szybko przejść do swojego docelowego tempa i stąd pierwszą z dwóch pętli tego półmaratonu trochę przemęczyłam szukając właściwego rytmu. Drugą dziesiątkę biegło się już zdecydowanie lepiej!


Tak wyglądała ta pętla, którą uczestnicy półmaratonu musieli przebiec dwukrotnie:
źródło: www.bieg-piastow.pl
Niestety, mapka nie jest najlepszej rozdzielczości i trudno z niej było cokolwiek wyczytać. Nie było jej też w pakiecie startowym, co jednak jest zrozumiałe - raczej ciężko się było w okolicy zgubić, a każdy z napotkanych turystów z łatwością wskazałby kierunek Polany Jakuszyckiej.

W pakiecie startowym znalazła się za to świetna koszulka Salomona (zaraz po Asics jest to moja ulubiona, bo najlepsza jeśli chodzi o właściwości, koszulka do biegania). Koszulki biegowe nie grzeszą zwykle świetnym designem, ale nie taka ich rola - one mają dawać komfort w biegu i takie właśnie są koszulki Salomona. Materiał jest przyjemny w dotyku, a koszulki w wersji damskiej ładnie skrojone, więc z przyjemnością można w nich się wybrać na trening bo są po prostu wygodne. W pakiecie były też wafle ryżowe i chrupiące kukurydziane chipsy w wersji zdrowej, czyli z dodatkiem warzyw. Niestety, wyrzuciłam opakowanie i nie pamiętam marki, a szkoda, bo były dobre.

LBP nie jest biegiem trudnym technicznie. To trasa jak najbardziej rekreacyjna i myślę, że idealna dla kogoś kto chciałby spróbować swych sił w biegach górskich. Dobry dystans na pierwszy start, a dwie pętle dają poczucie bezpieczeństwa, że się ciągle jest blisko cywilizacji. Do tego spora ilość bufetów, więc nie ma zupełnie potrzeby dźwigania bidonów, żeli i tym samym zaopatrywania się w dodatkowy sprzęt.

Medaliści!
Najbardziej podobała mi się organizacja zawodów - widać profesjonalizm i doświadczenie. To przecież w Jakuszycach już od wielu lat odbywają się zimowe zawody w narciarstwie biegowym właśnie pod nazwą Bieg Piastów. Biuro zawodów, bufety, start i meta były świetnie zorganizowane. Do tego każda osoba z obsługi biegu była uśmiechnięta i chętna do pomocy. Wolontariusze na bufetach bardzo pomocni i serdeczni - to właśnie sprawia, że dziś już mniej pamiętam meczące podbiegi, a przed oczami mam uśmiechnięte osoby podające kubek z wodą czy gratulujące na mecie!

Obstawa fotograficzna biegu jest godna pozazdroszczenia - właściwie z każdego zakrętu wyzierał obiektyw aparatu, więc nawet ci z nas, którzy nie mieli własnego fotograficznego supportu (jak ja tym razem, bo mój nadworny fotograf też brał udział w biegu) nie zostali pokrzywdzeni i już w niedzielę na fejsbukowej stronie Biegu Piastów pojawiały się pierwsze linki do galerii zdjęć.

Rozleniwiły mnie trochę ostatnie tygodnie wakacji i przyznam, że ten sobotni start był dobrym rozruchem na powrót do treningów. I dobrym motywatorem, by kontynuować pracę nad szybkością. Niestety, nie jest to coś, co szybko (!) przychodzi, więc na skutki moich ostatnio dzielnie bieganych interwałów muszę jeszcze trochę poczekać. Liczę jednak, że dam radę poprawić formę do maratonu poznańskiego! Za trzy tygodnie kolejny start - Forest Run - dobra okazja, by się znowu sprawdzić.

A na koniec creme de la creme! Zdjęcie i uścisk dłoni Mistrzyni Polski - Ewy Majer!

Ewa jest po prostu wielka!

Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co Ty na to? Podziel się z nami!