piątek, 27 marca 2015

Zabiegana mama - jak zrobić trening mimo wszystko.

Jestem mamą. Nawet markowy korektor pod oczy tego nie ukryje. Nie dosypiam, jem nieregularnie, w dużych porcjach i bardzo szybko. Na dodatek nie wiem czy i jak długi uda mi się zrobić trening. Ale próbuję. Mimo wszystko.

Jaka jest nasza siła drogie mamy? Ano taka, że chcąc nie chcąc (u mnie chcąc) jesteśmy na urlopie macierzyńskim. Podczas tego okresu czas jakby zwalnia, trybiki wielkiej machiny obracają się jak gdyby w zwolnionym tempie. Tempie nadawanym przez nasze dziecko. Skorzystajmy z tego. Dajmy ponieść się wydarzeniom i naszej fantazji. Potrzebne są: chęci, dobry humor i doskonała logistyka (nie zgadniecie co można znaleźć w torebce każdej matki).

Mój sposób na trening z dzieckiem? Trening podzielony na części. Ważne jest by zrobić ogólny jego zarys a później w razie potrzeby go modyfikować. 

Jak miało być w ostatnią środę? Łatwizna - trzy kółka (5,3 km jedno) wokół Malty, w tym skipy A i C w tempie ok. 5:30 min/km. Ostatnie kółko trochę szybciej, ok. 5:10 min/km.

Jak było? Inaczej ;)
  • 7 km w 5:30 min/km, w tym ostatnie 500 m skipy A i C naprzemiennie (pod koniec skip A wyglądał żałośnie w moim wykonaniu);
  • Przerwa na karmienie i przewijanie Ali;
  • 2,5 km biegiem na spotkanie z mężem na obiedzie (Malta -> Manekin);
  • Obiad (całej naszej trójki);
  • 2,5 km spowrotem (Manekin -> Malta);
  • Przewijanie Ali;
  • 5,3 km spacerem z Ewą, Alą i Witusiem, czyli ploty, ploty i jeszcze raz ploty z przerwą na karmienie Małej.
I co Wy na to?

Jeszcze kilka tygodni temu fakt, że trening, który powinien zająć mi ok. 2 godzin zajął mi cały dzień, wyprowadziłby mnie z równowagi. Dzisiaj cieszę się, że Ala ładnie spała podczas biegania, że w knajpce nie przeszkadzała nam i innym gościom zjeść, a po tym wszystkim, wieczorem, obdarzyła mnie wielkim uśmiechem mówiącym, że jej też się podobało :)

padająca na pysk Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co Ty na to? Podziel się z nami!