środa, 11 lutego 2015

Ciąża bez lukru - czyli to raczej nie jest artykuł dla mężczyzn. Część II

KOSMETYKI


Cena zestawu - ok. 25 zł
Kiedy nie byłam w ciąży reklamy preparatów na rozstępy, cellulit czy obolałe piersi, którymi karmią nas na co dzień media, nie robiły na mnie wrażenia. Po prostu ich nie zauważałam. Na szczęście nigdy nie miałam problemów ani z pierwszym ani trzecim. Z tym cellulitem... bywa różnie ;)

Wiadomo, że zachodząc w ciążę chciałam, żeby tak zostało.

Cena regularna - 9,99 zł/500 ml (Rossmann)
Około 4-5 m.c. dumnie zaczęłam przechadzać się po alejkach z kosmetykami dla przyszłych mam. Jednak dysproporcja cenowa między specyfikami opatrzonymi napisem "dla kobiet w ciąży" albo "mama" a tymi bez tych napisów okazała się na tyle duża, a różnica w składzie chemicznym mała, że postanowiłam zaryzykować i "opękać" kolejne kilka miesięcy bez spec-smarowideł.

Cena regularna - 9,99 zł/500 ml (Rossmann)
Do dziś (znów odpukam w niemalowane) z powodzeniem.

Podczas kąpieli używałam tego co zwykle - kosmetyków z serii Biały Jeleń.

ok. 15,00 zł/400 ml
Wyczytałam jednak, że rozstępy i cellulit boją się zwiększonego dokrwienia skóry, dlatego zaczęłam używać dość ostrej gąbki. Szczególną uwagę zwracałam na nawilżenie ciała po kąpieli. Na moją skórę doskonale działają balsamy do ciała ISANA i Soraya, więc używałam ich naprzemiennie. W dużej ilości. W okresie kiedy skóra brzucha rozciągała się w największym stopniu (u mnie był to przełom 7 i 8 mc.), kiedy tylko poczułam jej swędzenie, wklepywałam kolejną warstwę kremu. Dla mnie wygodniejszym rozwiązaniem był balsam ISANY ze względu na opakowanie, które znacznie ułatwia aplikację kosmetyku.

PRZYSPIESZENIE PORODU

Nie wiem jakie Wy macie doświadczenia w temacie poganiania Malucha, żeby już pojawił się po odpowiedniej stronie brzucha, ale u mnie idzie to mizernie... 

Tak... tak... zaraz pojawią się głosy, że nie ma co dziecka popędzać, bo ono najlepiej wie kiedy przyjść na świat. Tylko bycie słonicą (mówię oczywiście o sobie) wcale nie jest moim zdaniem fajne... kiedy stoję czuję cały czas nacisk na pęcherz, więc siadam. Kiedy siedzę brzuch uciska mi na płuca i słabo mi się oddycha, to może na leżąco... Lewy czy prawy bok? Żaden. Bo żebra od środka mam już tak poobijane, że ledwo żyję... Gdyby dzieciaki wiedziały przez co przyszłe mamy muszą przechodzić, rodziłyby się dużo wcześniej ;) Ale też ten najważniejszy aspekt - ciekawość jak ta nasza latorośl będzie wyglądała...

Ale wracając do próby przekonania dziecka do przyjścia na świat... Z mojej perspektywy wszystkie porady na forach czy w artykułach są nic nie warte. Wszyscy powtarzali zasadę "3xS" (dla niewtajemniczonych oznacza to nie mniej nie więcej - Sprzątanie, Schody i Seks). Powiem tak... żadne S na mnie nie działa. Nawet ich połączenie nic nie dało. Ba... dodałam nawet któregoś dnia czwarte S (Step) i nic.

Dziewczyny na forach piszą coś o jakiś specyfikach nakurczowch - wywar z liści malin - ale aż tak mnie nie porąbało (Wy też tego nie próbujcie - PROSZĘ!). Zostańmy przy wzmożonej aktywności fizycznej. Po takich treningach z dodatkowym, ok. 13 kg obciążeniem jest szansa, że a) poród będzie łatwiejszy, b) szybciej wrócimy do formy po porodzie.

Jestem bardzo ciekawa jakie to będzie uczucie zrzucić ten balon przyklejony do pępka i znów zacząć truchtać. Prawdopodobnie początkowo przez niewyspanie, rany poporodowe będzie to spore wyzwanie dla ciała i psychiki... ale jak będzie z mięśniami? Pożyjemy, zobaczymy i opiszemy ;)

DIETA BIEGACZKI W CIĄŻY

Hmm... Przyznam szczerze, że nie zmieniałam znacznie diety. Zróżnicowana dieta bogata w warzywa, owoce, nabiał, chude mięso spowodowało, że do 8 mc nie musiałam brać żadnych preparatów witaminowych, bo wyniki miałam książkowe. Dopiero w 9 mc musiałam więcej uwagi poświęcić na dostarczenie organizmowi żelaza - stąd natka pietruszki, szpinak i suszone morele gościły u mnie na talerzu znacznie częściej. Zapobiegawczo podjadałam też witaminy zalecone przez lekarza (Prenatal Classic), których zażywanie wskazane jest także w okresie karmienia.

Kolejnym odstępstwem od diety, kiedy nie byłam w ciąży było przyzwolenie na jedzenie słodyczy w tygodniu (normalnie mam zasadę jedzenia słodkości w weekendy i święta).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co Ty na to? Podziel się z nami!