Gdy umieszczam ten wpis, właśnie rozpoczyna się najwyższy maraton świata, czyli The Tenzing-Hillary
Everest Marathon (THEM). Maraton ten organizowany jest jedenasty
raz, a odbywa się 29 maja ku pamięci pierwszego wejścia na szczyt Everestu.
Upamiętnia 29 maja 1953 r. kiedy to Sir Edmund Hilary i Tenzing Norgay Sherpa
zdobyli dach świata!
Jak na maraton górski bieg ten jest
o tyle nietypowy, że trasa, z wyjątkiem dwóch stromych podbiegów, wiedzie „z
górki”, czyli odwrotnie niż zazwyczaj w biegach górskich, włączając te
anglosaskie. Chociaż, aby wziąć w nim udział, trzeba dojść do startu, który
znajduje się na wysokości 5364 m n.p.m! I ta „dojściówka”
wiedzie już jak najbardziej pod górę. Pokuszę się o stwierdzenie, że dla wielu
zawodników może być cięższą przygodą niż właściwy bieg. Wiem, bo właśnie
niedawno tamtędy szłam z 17 kg plecakiem i były dni, gdy za kolejnym
wzniesieniem, za którym miał czekać nasz nocleg, ukazywało się następne strome
zbocze do pokonania. Kondycja biegacza bardzo się przydaje w takich wędrówkach,
choć wcale nie oznacza szybszej aklimatyzacji na wysokości. Raz, na wysokości
ok 4.000 m. n.p.m., w dniu aklimatyzacji (czyli pozostania na tej samej
wysokości przez parę dni, by przyzwyczaić się do wysokości) próbowałam trenować
zbiegi. Po paru minutach biegu serce łomotało jak oszalałe i trudno było złapać
oddech…
Właśnie z powodu aklimatyzacji
uczestnicy maratonu spędzają na szlaku prowadzącym do startu ok. 2 tygodni, by
zaadoptować organizm do rozrzedzonego powietrza i cięższych warunków panujących
w wysokich górach. Wiele osób potrzebuje też czasu, by zaprzyjaźnić się z
tamtejszą florą bakteryjną.
W informatorze dla uczestników,
na stronie maratonu, widnieje informacja, że uczestnicy spotykają się w
Katmandu – stolicy Nepalu. Do Katmandu każdy dociera na własną rękę, by potem
razem z pozostałymi biegaczami polecieć do Lukli i stąd wędrować przez góry aż
do linii startu, czyli bazy pod Everestem: Everest Base Camp. Jest to
baza wypadowa dla wspinaczy, którzy zamierzają zdobyć najwyższy szczyt świata,
atakując go od nepalskiej strony.
W tym roku w bazie będzie już
pusto i cicho. 18 kwietnia w okolicy tzw. Ice Fall zeszła potężna lawina,
powodując śmierć kilkunastu szerpów, którzy przygotowywali drogę dla wspinaczy
(montując drabiny i poręczówki, po których wspinający się na Everest mogą przejść
bardzo trudny i pełen szczelin fragment lodowca). Atmosfera po tym tragicznym
wydarzeniu była w górach odczuwalna. Niemal w każdej wiosce spotykaliśmy ludzi,
którzy stracili w lawinie bliskie osoby. Inne nastroje panowały w samej bazie (i
w mediach) po informacji o zamknięciu sezonu wspinaczkowego na Everest w tym
roku. Te wydarzenia to osobny temat, na który mogę napisać innym razem lub
podzielić się swoimi spostrzeżeniami z chętnymi drogą mailową.
Wracając do lokalizacji startu
tego najwyższego maratonu na świecie. Zwykle baza o tej porze roku tętni życiem
za sprawą licznych ekspedycji na Everest. Myślę, że jest to niesamowite
miejsce, z którego, by zmierzyć się ze swoim celem, jedni
startują w górę, a drudzy w dół!
Trasa maratonu wiedzie z bazy pod
Everestem na wysokości 5364 m n.p.m. do Namche Bazar – 3446 m n.p.m., a jego
dystans jest klasycznym dystansem maratońskim i wynosi 42,195 km. W wyższych
partiach biegacze mogą napotkać śnieg i lód, chociaż w tym roku nie ma takiego
zagrożenia, gdyż z uwagi na zbliżający się monsun, w górach jest już dosyć
ciepło.
Organizatorzy reklamują bieg stwierdzeniem, że jest to najbardziej spektakularny wyścig na świecie! Kto był w
Himalajach, przyzna, że trudno się z tym nie zgodzić!
Fragment trasy maratonu
fot. M. Kucharczyk
fot. M. Kucharczyk
W tym roku The Everest Hilary
Tenzing Everest Maraton ma również polski akcent! I to nie po raz pierwszy. W
biegu weźmie udział Robert Celiński, którego celem jest zajęcie pierwszego
miejsca w kategorii „nie-tubylców”. Dla Szerpów Himalaje to naturalne warunki –
wysokości, na których się rodzą, żyją, pracują i biegają, dlatego też żaden
biegacz spoza tego regionu nie ma szans, by z nimi wygrać. Szerpowie to tacy
himalajscy Kenijczycy, choć budową ciała się akurat bardzo różnią.
Więcej informacji o planach
Roberta znajdziecie na jego profilu na Facebook’u pod hasłem: Projekt Himalaje.
Ja, wyjątkowo, trzymam kciuki nie
tylko za Roberta, a również za zaprzyjaźnionych Miriam i Newanga, którzy
prowadzą hotelik w miejscowości Kyangjuma (3625
m n.p.m) i którzy dzięki życzliwości i zaangażowaniu moich Przyjaciół –
Moniki i Jakuba, zorganizują dla Roberta prywatny bufet!
O właśnie tu:
fot. M. Kucharczyk
A wszystko dzięki
temu, że gdy Monia i Jakub gościli u Miriam i Newanga, tak się z nimi
zaprzyjaźnili, że postanowili zostać w Kyangjuma parę dni. Miejscowość ta leży
akurat powyżej Namche Bazar – na drodze do bazy pod Everestem i tym samym na
trasie maratonu! Obserwując codziennie zmagania Roberta z upałem i
wszechobecnym kurzem z piasku, w końcu go zaczepili, wypytali co i jak, i
namówili swoich gospodarzy do przygotowania izotonika zgodnie z instrukcją
Roberta (woda, cola i miód).
fot. M. Kucharczyk
Robertowi
patriotycznie życzymy powodzenia!
Wyniki
maratonu można będzie sprawdzać tu: http://www.everestmarathon.com/intro
w zakładce Race Results. Postaram się po biegu napisać jak poszło Robertowi i
innym zawodnikom. Dodam jeszcze tylko, że Robert był już na czele „nie-szerpowskiej”
stawki w 2005 r., kiedy to zajął I miejsce pobijając jednocześnie rekord
trasy w kat. zawodników zagranicznych.
Everest jest tak popularną górą,
że nie tylko ekspedycji wspinaczkowych przybywa z roku na rok. Staje się
również mekką biegaczy, co sprawia, że maratony z Everestem w nazwie są już
trzy!
Prócz opisanego powyżej, co dwa
lata, w listopadzie, odbywa się również Everest Maraton. Kolejna
edycja zaplanowana jest na listopad 2015 r. Co ciekawe, organizatorzy podają,
że maraton ten jest wpisany do księgi rekordów Guinnessa jako najwyższy maraton
na świecie. Dziwi mnie to o tyle, że start tego maratonu znajduje się w
miejscowości Gorak Shep na wysokości 5.184 m n.p.m., czyli poniżej bazy pod
Everestem (linii startu EHTM). Informacje o tym maratonie znajdziecie na
stronie pod adresem: http://www.everestmarathon.org.uk
Trzecim maratonem z tej serii
jest the
Mount Everest Challenge Marathon, organizowany jesienią,
w Darjeeling. W tym roku ten maraton odbędzie się 18 października. Trzy dni
wcześniej rozpocznie się bieg na dystansie 100 mil! Więcej informacji tu: http://www.himalayan.com
Za dwa lata Monia i
Jakub zamierzają się pobrać w Nepalu, organizując przyjęcie weselne w Kyangjuma. Dwa lata to w sam raz, by rozpocząć
przygotowania do takiego maratonu, prawda? W prezencie weselnym pobiegnę
za ich szczęście!
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co Ty na to? Podziel się z nami!